Pokrowiec na ubrania


Pokrowiec na ubrania. Wspominałam o nim już dawno, nawet kupiłam materiał i taśmę do jego obszycia (tutaj), jednak z zaczęciem szycia było mi jakoś nie po drodze. Kiedy w hurtowni tkanin zobaczyłam poniższy komplet, zrozumiałam dlaczego - wcześniejszy materiał po prostu nie był idealny :). 


Szary JEST idealny, więc bierzemy się do pracy i po chwili* mamy gotowy pokrowiec: 



* po chwili = szyjemy, szyjemy, prujemy, szyjemy, okazuje się, że pomysł z gotową taśmą jest bez sensu, a lamówka z tego samego materiału jest super, więc uczymy się robić lamówkę. Okazuje się, że lamówka o szerokości 1 cm (której przygotowaliśmy już 10 mb) jest zbyt wąska, bo nie łapie tryliona warstw materiału, więc prujemy. Grubszy materiał z białym spodem jest wstrętnie rozciągliwie-gumowany, więc znowu prujemy. Robimy lamówkę o szerokości 1,5 cm (oczywiście też 10 mb, a co będziemy sobie żałować!). Okazuje się, że maszyna "przepuszcza", więc najpierw czytamy o tym w sieci, potem czyścimy ją, wymieniamy igłę na nową, następnie na taką do streczu, próbujemy wszystkich możliwych ustawień naprężenia nici i kupujemy igły i nici do dżinsu (co okazuje się bez sensu). W końcu akcja kończy się sukcesem: przyszywamy lamówkę i ze szczęścia co chwilę całujemy maszynę mówiąc do niej per "kochanie moje" :D.

PS. Oczywiście wszystkie powyższe czynności są baaaaaardzo rozciągnięte w czasie.

Do ochrony zamka, zamiast rzepu, użyłam napów (o urządzeniu do ich montowania pisałam tutaj). Zapięcie bardzo mi się podoba, fajnie pasuje kolorystycznie:



Szczegóły: 


 I lewa strona (rączkę przyszywałam przez papier, stąd białe resztki na szwach):


Niestety, trochę widać ślady prucia (w gotowym wyrobie mniej niż na zdjęciach). Mogłam też przewidzieć, że po rozpięciu pokrowca będzie widać biały spód tego wstrętnie gumowanego białego czegoś, ale co tam.
Jestem zadowolona, dumna i blada. Mam nadzieję, że właściciel tego pokrowca również jest zadowolony z mojego uszytku.

PS. Witam i serdecznie pozdrawiam nowych obserwatorów :)

Edit: post ten zgłaszam do


Komentarze

  1. Świetny pokrowiec! A opis procesu twórczego.....dziwnie znajomy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Dziękuję. Podejrzewam, że wszystkie przez to przechodzimy/łyśmy. Czasami jest nerwowo, ale ile satysfakcji :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. bardzo fajny i na pewno lepszy od kupnych które sa wręcz jednorazowe

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję - jednorazowość kupowanych była przyczynkiem do uszycia powyższego, a także wcześniejszego, ale bez ścianek bocznych :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ten pokrowiec,pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały pokrowiec, porządnie wykonany. Z pewnością posłuży bardzo długo! Współczuję tego prucia, bo to najbardziej zawsze wyprowadza z równowagi... ale i tak warto było dla takiego efektu końcowego:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, czasami prucie jest denerwujące, przy trudniejszych projektach jest go więcej, ale też zdecydowanie więcej się uczę i nabieram doświadczenia :) Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Kapitalny, podglądnęłam wczoraj w biegu. Niestety ten materiał ma to do siebie, że jak na skórze widać szycia i prucia. Tu trzeba raz i już.... Szyłam z niego ostatnio pokrowiec na wędki, więc znam go.

    A Twój pokrowiec wyszedł bardzo!!!!!!! profesjonalnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. :) dziękuję bardzo. No właśnie - materiał na jednorazowe przeszycie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Super jest, wygląda mega profesjonalnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widać, że solidna robota a opis powstawania - jakbym widziała siebie: jestem szyciowym samoukiem więc szycie i prucie i szycie i prucie nie jest mi obce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. :) bardzo podoba mi się zdanie przewijające się w sieci, że "bez prucia się nie liczy" :) I tego się będę trzymać :) Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i wszystkie komentarze! Pozdrawiam serdecznie!