Na początku trochę prywaty :): zapraszam serdecznie na świeżutki blog Joli (http://jolantat.blogspot.com/). Blog jest młodziutki, ale pojawi się tam wiele super rzeczy szydełkowo/drutowo/dekoracyjnych, bo autorka od wielu lat takowe tworzy :) (Podejrzałam, że po ozdobach wielkanocnych pojawią się m.in. słodkie komplety dla małych dam).
Zapraszam, zajrzyjcie, bo warto!
Tak jak pisałam we wcześniejszych notkach porwałam się z motyką na słońce i zaczęłam wyszywać obraz HAED (o ten tutaj). Najpierw poczyniłam odpowiednie zakupy:
Pełna zapału zaczęłam od Lugany 25ct (co jedną nitkę), jednak wyszywanie było męczarnią. Kto jeszcze nie wie, to niech zobaczy jaka to dłubanina. Najlepiej oddaje to zdjęcie z monetą jednogroszową (na górze posta). Prawdę mówiąc poważnie myślałam o kupieniu lupy z lampą.
Poddałam się po poniższym kawałku...
... i zdecydowałam, że przerzucam się na kanwę 20ct, wyszywanie pojedynczym pasemkiem muliny DMC.
Wyszywam od dwóch tygodni (od 13 lutego 2016, jednak dwa tygodnie byłam poza domem) i na dzisiaj mam połowę pierwszej strony. Nie będę liczyć procentów, bo na razie nie są zbyt imponujące :).
Wzór liczy 60 stron, z czego 15 to "końcówki". Ukończenie pracy przewiduję na..., na bardzo długo :D.
Nie wiem jak dalej, ale część, którą do tej pory wyszyłam, to same konfetti. Frędzelki są efektowne, ale... prawie każdy krzyżyk to nowy kolor. Jestem szczęśliwa jak widzę kilka krzyżyków razem w jednym kolorze. Ta biała plama na dole jest super, bo jednakowych zdarza się nawet ~20. Pełnia szczęścia!
Oczywiście, jak widzicie na zdjęciach, wyszywam parkowaniem. Inaczej się nie da. Wyszywam przez całą szerokość strony, nie ograniczam się do kolumn/kwadratów 10x10 - boję się, żeby nie było widocznych pionowych linii pomiędzy kolumnami. Na końcu każdej linii sprawdzam, jak wygląda dalej wzór i jeżeli dany kolor jest blisko, to parkuję tam nitkę. Mam nadzieję, że dzięki temu podziały stron również nie będą zbyt widoczne.
Wszystkich, którzy obawiają się tej metody wyszywania szczerze zachęcam do spróbowania i znalezienia jej najlepszej dla nich odmiany. Warto. Doskonale wszystko wyjaśnia Joanna, zapraszam do odwiedzenia jej bloga.
Pozdrawiam serdecznie!
No podziwiam za HEADa. Mnie one póki co przerażają swoją wielkością. Ale! Niezłe masz tempo :) Co do parkowania - póki co nie ogarniam tej techniki. Tzn. w teorii ogarniam, ale w praktyce nie. Niemniej jednak mam się zamiar za nią zabrać. W każdym razie piękny wzór. Będę kibicowała :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, bo będę potrzebowała wsparcia :) Parkowanie nie jest takie straszne, zachęcam do spróbowania. Dla mnie backstitch'e są nie do zrobienia, przy Twoich muszlach (i nie tylko oczywiście) padłam z wrażenia i podziwu :) Pozdrawiam :)
Usuńczapki z głów
OdpowiedzUsuń:D dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńBardzo ładnie Ci idzie haftowanie, nawet nie widać że tam aż tyle kolorów:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję. Właśnie czasami się zastanawiam, czy aż tyle kolorów ma sens :) Pewnie często tak, a czasami można byłoby ich ilość trochę zmniejszyć... Pozdrawiam :)
UsuńOlbrzymie przedsięwzięcie. Nawet o takich nie marzę, bo wiem że nie skończyłabym wyszywać. Będę kibicowała i wspierała w tworzeniu tego dzieła. Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, a może kiedyś nabierzesz ochoty :) Wszystko się zmienia, ja kiedyś nie lubiłam haftu krzyżykowego :) Pozdrawiam :)
UsuńBardzo ładny wzór :) A tempo pracy bardzo szybkie, niedługo skończysz ;) Ja osobiście jestem zachwycona luganą 25 ct, ale zgadzam się, że straszna przy niej dłubanina :) Będę obserwować postępy prac :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się niesamowite dzieło :) trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuń